1 CZERWCA - ŚWIĘTO NASZEGO PATRONA SZKOŁY

 

 

Ks. Jan Twardowski

kapłan, poeta humoru i nadziei

Ks. Jan o swojej roli mówił:

„Mam szczęście, ze wybraliście mnie na patrona.[…] Przychodzę do Was jako opiekuńczy duch, żeby być przy Was, nie będąc przy Was. Nie widzicie mnie, ale ja jestem po cichu z Wami na lekcjach i śmieję się ze wszystkimi na pauzie. Troszczę się o Was na odległość. Cieszę się każdą szóstką i boli mnie każda wasza dwója. Stale za Wami tęsknię… Proszę o dalszą dobroć dla mnie i pamięć o duchu opiekuńczym szkoły… Wszystkim dziękuję, każdego całuję i za szóstkę i za tróję… Jestem z Wami dłużej niż na zawsze”

Urodził się w radosny dla dzieci dzień 1 czerwca. Nazywał siebie rozpieszczonym dzieckiem Pana Boga. Żołnierz Armii Krajowej i uczestnik Powstania Warszawskiego. Nauczyciel niepełnosprawnych dzieci i wykładowca uniwersytecki. Wspaniały poeta, ale przede wszystkim kapłan.

Był księdzem, którego się szuka, którego chce się spotkać. Siłę czerpał z modlitwy. Podkreślał, że fascynacja Jezusem stanowi centrum jego kapłaństwa, w którym jedynym prawdziwym problemem jest dać się porwać miłości.

NIE PŁACZ W LIŚCIE”

Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz

Wiersze ks. Twardowskiego poruszają problemy zwykłych ludzi. To poezja pocieszająca w smutkach, ucząca radości życia i zachwytu nad światem.

Mrówko ważko biedronko”

Mrówko co nie urosłaś w czasie wieków
ćmo od lampy do lampy
na przełaj i najprościej
świetliku mrugający nieznany i nieobcy
koniku polny
ważko nieważka
wesoło obojętna
biedronko nad którą zamyśliłby się
nawet papież z policzkiem na ręku

człapię po świecie jak ciężki słoń
tak duży, że nic nie rozumiem
myślę jak uklęknąć
i nie zadrzeć nosa do góry
a życie nasze jednakowo
niespokojne i malutkie

Księdza Jana zachwycał otaczający świat. Jak mówił: „Bóg się ukrył, by świat było widać”.

ARKA”

w Arce Noego była małpa
słoń i żyrafa
smutny kruk i gołąbek biały
kaczki które kwakały
mamut czyli słoń w futrze
ubrał się ciepło bo myślał że będzie zimno pojutrze
wrony czarne z każdej strony
gawron jak zwykle na gawrona obrażony

patrzy wujek na ciotkę
jak na wróbelka własnego
obmyśla jak ją wpakować
choć na rok do Arki Noego

Czytając poezję ks. Twardowskiego widzimy, że był człowiekiem uważnym, ale przede wszystkim życzliwie nas obserwującym. Dlatego śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…

ŚPIESZMY SIĘ”

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

W swojej skromności mówił: „Jestem tylko księdzem piszącym wiersze”.

Sprawiedliwość”

Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
Gdyby wszyscy byli silni jak konie
Gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
Gdyby każdy miał to samo
Nikt nikomu nie byłby potrzebny

Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
To co mam i to czego nie mam
Nawet to czego nie mam
Nawet to czego nie mam komu dać
Zawsze jest komuś potrzebne
Jest noc żeby był dzień
Ciemno żeby świeciła gwiazda
Jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
Modlimy się bo inni się nie modlą
Wierzymy bo inni nie wierzą
Umieramy za tych co nie chcą umierać
Kochamy bo innym serce wychłódło
List przybliża bo inny oddala
Nierówni potrzebują siebie
Im łatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
I odczytywać całość.

Ks. Jan Twardowski był kapłanem wyjątkowym. Stale pamiętał o tym, że jest tylko „narzędziem w rękach Boga”.

Opracowanie: Ewa Łapa